Maj 07, 2024, 14:08:04
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj
Aktualności: Forum SMF zostało uruchomione!

Powiedz Przyjacielu i wejdź.



Autor Wątek: Bracia Haschwald  (Przeczytany 7797 razy)

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 36
    • Zobacz profil
Bracia Haschwald
« dnia: Wrzesień 24, 2015, 19:57:01 »
Deszcz lał tak, że płaszcz już dawno zdążył mu przemóc na karku.
Teraz wszystkie te kropelki wody, spływały leniwie między materiałem, a pancerzem który krył się pod nim. Czasem muskały szczelnie skryte ciało, drażniąc i gilgocząc.
Jeździec nie reagował jednak. W ogóle. Tkwił w siodle, na leniwie kroczącym rumaku. Mógłby się nawet zdać drzemać, gdyby od czasu do czasu nie
unosił głowy. Gdy tak robił, deszcz zacinał prosto po jego bladej, oszpeconej paroma bliznami twarzy. Spokojne, niebieskie oczy szybko wtedy wertowały
okolicę, jak gdyby czegoś wypatrując.
Nic. Nie było czego, bo i szlak przed nimi był pusty.
Leśna dróżka mlaskała pod koniem, pokryta błotem niemal całkowicie.
Długo już padało. Ostatnie parę dni praktycznie opady nie ustępowały, prócz krótkich chwil w których rozbijali pośpieszny obóz i rozniecali ognisko, które i tak po chwili gasło z cichym sykiem.
Tak, pogoda im nie sprzyjała. Zdawała się upominać.. O.. No właśnie.
Nie tylko ona zresztą, bo i myśli jeźdźca pozostawały niespokojnymi. Odkąd tylko opuścili ziemię Ojców, ciągle coś im doskwierało.
A pożegnanie? Pożegnani zostali przez smoka, który znacznie uszczuplił ich zapasy, paląc doszczętnie połowę z nich. Nie, to nie było na rękę obu podróżnikom.
Ani milczkowi z mokrym płaszczem, ani temu drugiemu, co na karku tachał swój prywatny znak rozpoznawczy.
Wielki miecz również ociekał wodą, ślizgając się w wiązaniach które przytraczały oręż do pleców jadącego.
I tak to trwało.
Jechali coraz dalej, ciągle na południe prostym szlakiem.
No, z tym prostym każdy mógł polemizować. Pogoda była jak pod psem, a przez to i dodatkowa motywacja by jak najszybciej znaleźć schronienie.
Najlepiej gdzieś blisko, choć wcale nie zanosiło się. Widoki stąd mieli niezłe, w końcu zjeżdżali z gór. A jako, że im dalej tym niżej, tak gołym okiem szło wywnioskować, że podróż potrwa jeszcze parę, jak nie paręnaście dni.
Choć ciężko było zachować pewność. Przyzwyczajeni byli bardziej do otwartych, zaśnieżonych i górskich przestrzeni. Do tego, że niebo jest dobrze widoczne pośród wiecznych opadów śniegu, a deszcz bywa wyjątkiem.
A tutaj? Tutaj było paradoksalnie na odwrót. Nie zgadzało się nic, do czego dane im było się przyzwyczaić i oswoić. Zrodzeni na Północy, Północą też żyli pełną piersią. Piersią, z której jednak z czasem musiało ulecieć powietrze.
Brutalnie wyrwane z trzewi, niczym cios obucha. Nie sposób było go w sobie utrzymać. Ani nie mogli, ani im nie pozwolono. Zamiast tego wskazali kierunek i osiodłane konie, z marnym dobytkiem.
Niee.. Jeździec warknął cicho pod nosem i odrzucił niechciane myśli. Odpędził od siebie, ponownie unosząc głowę. Tym razem wyżej i dłużej.
Zerknął w bok, na jadącego w milczeniu brata. Tamten pochwycił widocznie jego spojrzenie.
Przez zmęczoną twarz, przemknął uśmieszek godny sennych mar. Odwzajemnił się podobnym i skierował rumaka tak, coby zrównać się z jadącym obok.
Jadąc ramię w ramię, wszystko zdawało się drobniejsze. A i głosu unosić nie musiał, czego wyjątkowo nie lubił.
Więc mruknął tak też, cicho i niechętnie.
- Zdaje się, że nawet żywioł przeciwko nam.
Brat nie odpowiedział, jeno głową kiwając. Bo i co miał odpowiedzieć, stwierdzona była oczywistość.
Kolejne kilka chwil pełnych ciszy, nim przerwał je kolejnymi, w sumie niepotrzebnymi słowami.
- Błogosławieństwo Odwiecznej Zamieci, nie spoczywa już na naszych barkach, Bracie - Urwał i zastanowił się chwilowo, by wyciągnąć w końcu opancerzoną
rękę w stronę jego ramienia. Klepnął go mocno, odpuszczając sobie dalszą przemowę.
Zamiast tego złapał mocniej lejce, poprawił płaszcz i spiął konia, niemal jak do szarży. Ruszył galopem w dół zbocza, burząc krople błota na około.
Nie odwracał się. Bo i po co?
Upiorny szczęk pancerza Brata, był doskonale dosłyszalny zaraz za nim.
Mknęli. Prosto na południe. Ku nowemu światu, nie żałując ani pogodowego apogeum, ani koni.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 24, 2015, 19:59:28 wysłana przez Fenris »

Legolas z Sindarów

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 21
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #1 dnia: Wrzesień 24, 2015, 21:30:10 »
*Stojąc na jednej z gałęzi drzew zakapturzona postać obserwowała przejezdnych. Ciekaw był kim się okażą. Przyjaciele? Czy też wrogowie? Zastanawiał się kiedy tu się okaże. Zagwizdał ledwo słyszalnie, krótko. Wilk, siedzący nieopodal drzewa, podniósł się i ruszył za podróżnymi. Gdy ci spieli konie do galopu, postać z drzewa po chwili również za nimi ruszyła przemieszczając się z jednej na drugą gałąź starając się być przy tym na razie niezauważonym.*

Tauriel Laufeyson

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 40
  • I want to scream, but my voice was dead.
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #2 dnia: Wrzesień 27, 2015, 13:45:38 »
*podążała w znacznej odległości za Legolasem. Z nudów postanowiła go śledzić, bo w pałacu nie ma takich ciekawych rzeczy do oglądania. Drzewa, drzewa, drzewa, a także drzewa, tutaj przynajmniej może liczyć na pech towarzysza i oglądać jego akrobatyczne zdolności po potknięciu się o korzeń. Więc nadal w ciszy i w znudzeniu śledziła go, a teraz także nowo poznanych*

Aethelred Kruk Haschwald

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 1
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #3 dnia: Wrzesień 27, 2015, 15:50:16 »
//Ja nie gram, więc prowadźcie fabułę beze mnie :P

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 36
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #4 dnia: Wrzesień 27, 2015, 15:53:07 »
Początkowo niczego nie zauważyli. Początkowo, bo każdy początek ma swój koniec.
I trwali by tak pewnie nieświadomi ogona, gdyby koń pod jednym z jeźdźców nie stanął jak wryty.
Sam jeździec natychmiast uniósł głowę tak, że kaptur zsunął się na jego szerokie plecy. Miał totalne zaufanie do swego rumaka, nie raz mu już zresztą towarzyszył w czasie polowań na skrzydlate bestie, na dalekiej Północy.
Miał go od junaka, więc i czasu sporo na zbudowanie relacji, wykraczającej poza Pana i zwykłe zwierzę.
Zmrużył oczy, wertując wzrokiem okolicę. Po jednej i drugiej stronie las. No.. Nic nowego. A może jednak nie?
Kiwnął bratu głową i zeskoczył na ziemię, z mlaśnięciem w błoto. Zgarbiony w siodle nie wyglądał na tak wielkiego, jakim się okazał stając u boku wierzchowca.
Wyprostował kark z posępnym trzaskiem i rozejrzał się z uwagą.
Okolica była do bólu spokojna, a śpiewy niezadowolonych z deszczu ptaszysk, nie były niczym zakłócane. Nic.
Nie wierzył by rumak się pomylił. Nie po tych wszystkich latach. Wiedział, że coś, bądź ktoś krył swe sylwetki w gęstwinie. Można było mówić o nich wiele, lecz nie, że zaniedbywali plecy.
- Aethelred. Rozbijamy obóz, przekonajmy się, jak cierpliwym jest nasz ogon - Powiedział to głośno, tak by szło dosłyszeć na około.
Czy miał pewność, że ktoś słucha? Nie. Miał ją za to koń. I to starczało.
Obaj mężczyźni puścili zwierzęta luzem, same by nigdzie nie polazły, a i dostęp do lepszej trawy miały.
Z roznieceniem ognia były lekkie problemy, lecz w końcu zapłonął wesoło, chyżo wśród syczących kropel deszczu.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 27, 2015, 15:54:42 wysłana przez Fenris »

Tauriel Laufeyson

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 40
  • I want to scream, but my voice was dead.
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #5 dnia: Wrzesień 27, 2015, 16:06:27 »
*wytężyła mocniej wzrok widząc jak dwie postacie się zatrzymują. Nie bała się, że ją zauważą, była za daleko by ich oczy ją dostrzegły, jednak instynktu zwierzęcia trudno jest oszukać. Wspięła się możliwie najciszej na wyższe piętro drzew, przykucnęła na jednej z gałęzi, upiła łyk elfickiego trunku i ze stoickim spokojem czekała na dalszy rozwój akcji. Nie zastanawiała się gdzie podziewa się Legolas, wolała przypatrzeć się dwójce nowych i zastanowić się, czy warto się im pokazywać i nawiązać kontakt?*

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 36
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #6 dnia: Wrzesień 27, 2015, 17:14:18 »
Deszcz bestialsko przybrał na sile. Na tyle, że ognisko coraz bardziej się pod nim uginało. I ugięło by się do końca, gdyby nie proszek który do niego dosypywali.
Płomienie zdawały się nie do poskromienia, co małą garsteczkę wynalazku z północy. Mieli go dużo, więc i nie żałowali nawet krztyny.
Mimo ciągłych strug wody, na około ognia zrobiło się naprawdę ciepło. Usiedli na przytaszczonej beli drewna, zakrywając się szczelnie zmiennymi płaszczami.
Tamte schły, bo co za radość jechać w mokrej szmacie?
Bracia milczeli cały ten czas, obserwując nie las, a reakcje koni.
A oba te, wpatrywały się w tym samym kierunku. Mężczyzna zakładał, że gdyby obrócić się tam i dokładnie poszukać, to mieliby dowód na niezawodność zwierząt.
Nie robili jednak tego. Nie znali terenu, a brak rozwagi mogli przypłacić śmiercią równie łatwo, co w swej ojczystej krainie.
Dużo czasu minęło nim jeden z braci wreszcie się odezwał.
- Ziemia czy drzewa?
- Koń patrzy do góry. Drzewa.
Mężczyzna z wielkim mieczem westchnął, smarknął i naciągnął kaptur mocniej.
- Nie chce mi się.
- Wiem - Coś słabo te rozmowy kleili, ale szło przywyknąć.

Tauriel Laufeyson

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 40
  • I want to scream, but my voice was dead.
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #7 dnia: Wrzesień 27, 2015, 17:21:29 »
*po jakieś godzinie czuwania nie wytrzymawszy bólu zgiętych nóg zeskoczyła na ziemię łamiąc przy tym samym kilka gałęzi. Otrzepała się z liści, odgarnęła mokre włosy z czoła i opierając się o drzewo czekała na reakcję nieznajomych*

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 36
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #8 dnia: Wrzesień 27, 2015, 17:40:58 »
Miało dwie nogi, ręce i cycki.
To wystarczyło, by momentalnie się rozluźnili i pochwali oręż wyciągnięty w zaskakująco szybkim tempie, nawet jak na tego osiłka z mieczem wielkości słupa.
Bracia popatrzyli po sobie. Szybkie spojrzenie i reszta wiadoma.
Gigant usiadł ponownie, opierając mieczysko o kolana. Niby nic, jednak ruch ten zawierał w sobie niemą przestrogę. Bardzo dużą i ostrą przestrogę.
Drugi z mężczyzn, poklepał głownię miecza przytroczonego do pochwy i okrył się na powrót płaszczem. To On właśnie ruszył niemrawo w stronę obcej.
Nogi zapadały się w błocie, chociaż już zdążył się przyzwyczaić. Na północy brodzili z reguły po pas w śniegu.
Zbliżywszy się do delikwentki, przekrzywił głowę na bok, taksując ją spokojnym, wypranym z emocji spojrzeniem. Od stóp.. po głowę.
Milczał chwilę, nim wreszcie zdecydował coś mruknąć.
- Konie nie mogą przez Ciebie spokojnie zjeść.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 27, 2015, 17:49:22 wysłana przez Fenris »

Tauriel Laufeyson

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 40
  • I want to scream, but my voice was dead.
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #9 dnia: Wrzesień 27, 2015, 18:00:25 »
*uśmiechnęła się fałszywie*
Jakie to przykre.
*ukłoniła się jak to miała w zwyczaju przed mężczyznami*
Tauriel z Mrocznej Puszczy. Miło poznać.

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 36
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #10 dnia: Wrzesień 27, 2015, 18:10:29 »
- Fenris - Przyznał, zerkając kątem oka w stronę ogniska.
Aethelred akurat zaczął wyjmować z juków przyszłą kolację. Nieco mokrą, ale lepiej tak, niż siedzieć z pustym brzuchem.
Długie uszy, zwiewne, lekkie szaty i łuk na plecach.
O ile dobrze pamiętał opowieści podróżnych, musiał mieć przed sobą elfa. Drobnego, pyskatego elfa.
Wojownik potarł bliznę na podbródku.
- Nie będziemy tu tak stali. Nogi mi się odzwyczaiły, a Tobie tyłek pewnie już odpada od tego drzewa - Dziwny sposób zapraszania kogoś do ognia..
Nie czekał na nią. Odwrócił się i wrócił do owej parodii obozu.
Oczywiście dostrzegł, że konie nadal są nerwowe. Czyli.. Tych ktosiów było więcej.

Tauriel Laufeyson

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 40
  • I want to scream, but my voice was dead.
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #11 dnia: Wrzesień 27, 2015, 18:16:25 »
*z niesmakiem ruszyła w stronę ogniska. Ogień, coś co elfy lubią najbardziej. Jeszcze do tego lembas, wino i można żyć. Poprawiła pas od sztyletów, ściągnęła z głowy kaptur odsłaniając długie, rude włosy i z delikatnością usiadła na jednym z kamieniu wyciągając zdrętwiałe nogi*
Co was sprowadza w te strony? *zapytała po krótkiej chwili ciszy*

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 36
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #12 dnia: Wrzesień 27, 2015, 18:33:02 »
- Jeszcze nie wiemy.
Bo co innego mieli powiedzieć? Nie wypadało na start mówić, że ród ich wydziedziczył. Podstępem, w sposób skurwysyńsko cwany.
Fenris obrócił na bok kawał mięsiwa, by zaraz potem wyjąć do tego ser i chleb. Nieco suche, ale jednak.
Bezceremonialnie rzucił Jej pajdę chleba, jak i bratu. Sobie też szczodrze ukroił, opiekając na ogniu. Przyjemnie się chrupało w takim syfie pogodowym.
- Może Ty nam powiesz? Nie mam zielonego pojęcia gdzie jesteśmy.
Nie kłamał. Ba, chciałby, jednak czasem lepsza bolesna prawda, niż bolesny morał kłamstwa.

Tauriel Laufeyson

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 40
  • I want to scream, but my voice was dead.
    • Zobacz profil
Odp: Bracia Haschwald
« Odpowiedź #13 dnia: Wrzesień 27, 2015, 18:38:29 »
Jesteście blisko granic Mrocznej Puszczy. Radzę uważać na tutejszą czarną magię, niedoświadczonych w poruszaniu się po tych terenach łatwo jej zwabić w pułapkę, więc radzę trzymać się stąd z daleka. *ugryzła dość spory kawał chleba*  Nie robię z was idiotów, którzy pakują się w każdego rodzaju kłopoty. *uśmiechnęła się szczerze*
*wyciągnęła z kieszeni buteleczkę i wzięła łyk trunku*
Kto wie, co lub kto was tu spotka *wyszczerzyła się prostując zbolałe plecy*

Legolas z Sindarów

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 21